OBRAZ NA PŁÓTNIE Z WIZERUNKIEM OBLICZA JEZUSA Z CAŁUNU TURYŃSKIEGO - wydruk na płótnie przedstawiający oblicze Pana Jezusa z Całunu Turyńskiego, - obraz naniesiony metodą druku UV, - podobrazie wykonane z płótna bawełnianego naciągniętego na drewnianą ramę, - płótno przymocowane z tyły zszywkami, - obraz gotowy do zawieszenia, Poznaj trzy tajemnice związane z postacią Weroniki i jej chustą! Słynna postać znana z szóstej stacji drogi krzyżowej owiana jest tajemnicą. Św. Weronika, nie zważając na strażników, miała podejść do Jezusa i chustą otrzeć z twarzy Pana Jezusa pot i krew. Na tkaninie miało odcisnąć się oblicze Zbawiciela. Odbicie Miłości. Całun Turyński potwierdza tortury, jakim został poddany Jezus. O najnowszych odkryciach naukowców. Czy Całun Turyński naprawdę był płótnem pogrzebowym Jezusa? Fakty, które do dziś udało się ustalić, przemawiają za tym w 95%. Pytanie o autentyczność nie jest jednak najważniejsze. - Stwierdzenie 100% w Niepokalanym Sercu Maryi Najświętsze Oblicze Syna Twojego Jezusa Chrystusa na ratunek dla świata i otwarcia Nieba duszom w czyśćcu cierpiącym. Na złagodzenie Twojego Gniewu nad grzesznym światem i ubłaganie Miłosierdzia. MODLITWA DO NAJŚWIĘTSZEGO OBLICZA Z CAŁUNU. O Jezu, któryś nam na Świętym Całunie, Z uwagi na to, że do pozyskania 20 dkg przędzy trzeba było wyłowić około 1000 sztuk małż, bisior był bardzo kosztowny. Fakt, że całun z Manopello jest wykonany z bisioru jest również argumentem przemawiającym za jego autentycznością. Otóż bisioru nie da się pomalować. Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. 11 kwietnia 2020 20:51/w Informacje, Kościół, Polecamy, Polska Radio MaryjaDo publicznej adoracji został w Wielką Sobotę wystawiony Całun Turyński. Modlitewne czuwanie przy relikwii w kaplicy katedry Świętego Jana Chrzciciela transmitowane było przez media na całym świecie. Wydarzenie miało związek z pandemią koronawirusa. Zgodnie z tradycją w lniane płótno, na którym widnieje obraz postaci ludzkiej, owinięte było ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu. Podczas sobotniego – nadzwyczajnego – wystawienia Całunu modlitwie przewodniczył metropolita Turynu ks. abp Cesare Nosiglia. – W tą Wielką Sobotę w dzień rozmyślania przy grobie Pańskim, w dzień wyczekiwania na Jego zmartwychwstanie, jednoczymy się w modlitwie całej ludzkości o uwolnienie od pandemii, która zabija i zabiera życie. W tym oczekiwaniu przychodzi do nas pełne łagodności i pokory oblicze Pana, odciśnięte na Całunie – mówił duchowny. Za tą nadzwyczajną inicjatywę wystawienia Całunu podziękował w liście do metropolity Turynu, Ojciec Święty Franciszek. Papież wskazał, że w obliczu z Całunu widać wielu chorych, samotnych, ofiary wojen, przemocy, niewolnictwa i prześladowań. To oblicze zniekształcone przez rany niesie ze sobą wielki pokój. Jego spojrzenie nie szuka naszych oczu, ale naszego serca, jak gdyby chciało powiedzieć: zaufaj, nie trać nadziei; siła Bożej miłości, siła Zmartwychwstałego zwycięża wszystko. — Papież Franciszek (@Pontifex_pl) April 11, 2020 Ks. abp Cesare Nosiglia akcentował, że właśnie jako chrześcijanie, w świetle Pisma Świętego, kontemplujemy w Całunie ikonę Pana Jezusa, który został ukrzyżowany, umarł i zmartwychwstał. – Jemu się powierzamy. Jemu ufamy. Niech Jezus da nam siłę, by stawić czoła, każdej próbie z wiarą, nadzieją i miłością. Będąc pewnymi, że Ojciec zawsze wysłuchuje swoich dzieci, które do Niego wołają, i je zbawia – podkreślił ksiądz arcybiskup. Metropolita Turynu akcentował, że „Całun pomaga nam wyjść poza nasze niespokojne życie i odkryć, że jest w nim przesłanie śmierci i życia ściśle związane z historycznym wydarzeniem Chrystusa i Jego Męki. A to – jak dodał- otwiera serce, umysł i największą głębię każdego z nas na wiarę i nadzieję”. TV Trwam News Jakie powinno być najważniejsze pragnienie chrześcijanina? Benedykt XVI 14 lat temu, w trakcie swojej pielgrzymki do Manoppello, stwierdził, że powinno nim być „szukanie Oblicza Chrystusa”. Nieprzypadkowo słowa te padły w sanktuarium znanym na całym świecie z jednej z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa. Jest nią chusta z wizerunkiem Jezusa. Jako że powstała z bisioru, na którym – jak twierdzą specjaliści – namalowanie czegokolwiek jest niemożliwe, budzi powszechne zainteresowanie. Ponoć Benedykt modlił się przed tym wizerunkiem w milczeniu, a sama pielgrzymka była dla niego ogromnym przeżyciem. Komentując to wydarzenie, odniósł się wówczas między innymi do fragmentów Ewangelii, w których uczniowie, prosząc Jezusa o to, by pokazał im Ojca, słyszą: „Kto zobaczył Mnie, zobaczył i Ojca”. Wspominając to wszystko, próbuję sobie wyobrazić, co poczuł w swojej fotograficznej ciemni Secondo Pia, kiedy w 1898 r. jako pierwszy człowiek na ziemi wywołał negatyw zdjęcia Całunu Turyńskiego. Jak powszechnie wiadomo, jego oczom ukazała się postać człowieka, którym najprawdopodobniej był Jezus Chrystus. Na pierwszy rzut oka mało dostrzegalna, w negatywie niezwykle wyraźna. Nie przypuszczam, by tamtej nocy spał spokojnie. Próbuję sobie wyobrazić, co poczuła święta Faustyna, kiedy pierwszy raz zobaczyła Pana Jezusa. I co czuła za każdym następnym razem, wszak „zobaczyłam nagle Jezusa” w jej dzienniku powtarza się jak refren. Albo co czuli inni mistycy, których historii pełne są żywoty świętych. Co można czuć, kiedy jeszcze tutaj, na ziemi, nie po śmierci, ogląda się oblicze Pana? I co to właściwie znaczy „oglądać” w przypadku twarzy Boga? Odkryć autentyczny wizerunek, czyli dojść do tego, jak naprawdę wyglądał Jezus Chrystus? Czy może raczej odkryć, jaki obraz Boga nosi się w duszy? Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o kolejnych odkryciach, o których wspomina w bieżącym numerze „Gościa Niedzielnego” Marcin Jakimowicz (ss. 22–24 ). Kilkoro z nas dzieli się również swoimi refleksjami na temat ulubionego wizerunku Jezusa Chrystusa. Każdy przecież taki ma. Szczególny, mocniej oddziałujący na wyobraźnię, bardziej przejmujący, skłaniający do modlitwy. Warto w tym miejscu przypomnieć jednak, że sam Jezus Chrystus najbardziej polecał, aby Jego twarzy dopatrywać się w bliźnim. I to w każdym bliźnim, ze szczególnym uwzględnieniem tych tak zwanych „maluczkich”. „Kto Mnie ujrzał, ujrzał i Ojca”, powiedział Filipowi. Ale w innym miejscu, i to niezwykle ważnym, bo zawierającym opis sądu ostatecznego, rzekł też: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Głodni, spragnieni, chorzy, uwięzieni? Tak, ale przecież nie tylko. Szukanie Oblicza Chrystusa, o którym mówił papież Benedykt w Manoppello, niejedno ma... oblicze. Warto poświęcić uwagę temu, co powinno być największym pragnieniem chrześcijanina. Większa jest szansa na to, by Pana Jezusa po prostu nie przegapić. Otarcia kolan, rozległe rany pleców wynikające najpewniej z wielokrotnego zadawania razów ostrym podłużnym narzędziem, przebite i zdeformowane nadgarstki, rana kłuta klatki piersiowej oraz liczne ślady krwi potwierdzające zgon – to nie fragmenty z raportu policyjnego z miejsca zbrodni, a opis badań mężczyzny przedstawionego na Całunie Turyńskim. Badań, które mimo coraz bardziej zaawansowanych metod i technik prowokują do stawiania nowych pytań. Całun Turyński swoją niezwykłość ujawnił w dość zaskakujący sposób. 25 maja 1898 roku późnym wieczorem włoski fotograf Secondo Pia przygotowywał się do zrobienia fotografii rozpiętego nad ołtarzem w katedrze turyńskiej starego płótna przedstawiającego zarys mężczyzny. Zlecenie na zdjęcie otrzymał od samego króla Humberta I, więc zabrał się za to z ogromną skrupulatnością. Na wzniesionej przed ołtarzem platformie ustawił duży skrzynkowy aparat fotograficzny i włączył lampy, którymi rozpraszał ciemność wciskającą się w zakamarki kościoła pod wezwaniem świętego Jana. Zanim Pia nacisnął spust migawki, sprawdził, czy elektryczne światło nie gra refleksami na grubej szybie, za którą rozciągał się pożółkły materiał uchodzący według tradycji chrześcijańskiej za płótno pogrzebowe, którym owinięto Jezusa Chrystusa po śmierci. Wystawiano je na widok publiczny niezwykle rzadko, najczęściej w okolicy Świąt Wielkanocnych, dlatego mężczyzna starał się jak najdokładniej udokumentować wizerunek ludzkiej postaci na zdjęć zajął się od razu po powrocie do domu. Kiedy podniósł do oczu pierwszy negatyw, oniemiał z wrażenia. Miał przed sobą realistyczny obraz odwzorowanego na materiale człowieka, ze szczegółami i nadającymi mu trójwymiarowość tonalnymi cieniami, dotąd ukrytymi przed oczami obserwatorów. Wyglądało to tak, jakby w szklanej kasecie spoczywał wypalony na płótnie negatyw, a dopiero negatyw fotograficzny stał się jego właściwym wizerunkiem. Efekt, jaki Pia uzyskał w ciemni, wzbudził sensację i stał się przyczynkiem do rozpoczęcia badań fotografii twarzy z Całunu Turyńskiego, którą w 1898 roku zrobił Secondo Pia / Źródło: Wikipedia/Secundo Pia (PD) Nie relikwia, lecz dowód zbrodniSyndologia. Słowo utworzone od włoskiego określenia "Santa Sindone", które tłumaczy się jako "Święty Całun", oznacza dziedzinę nauki zajmującą się badaniem Całunu Turyńskiego. Przez ponad wiek od negatywowej fotografii wykonanej przez Secondo Pia dziesiątki, jeśli nie setki syndologów pochylało się nad zagadkami zapisanymi na pożółkłym płótnie. Najczęściej korzystali z podobnych technik, z jakich na co dzień korzystają policjanci kryminalni w prowadzeniu śledztw dotyczących zabójstw. Bo jeśli spojrzeć na Całun jak na dowód w sprawie o zabójstwo, można dowiedzieć się interesujących rzeczy na temat odwzorowanego na nim Turyński. Jakie tajemnice kryje przedstawiona na płótnie postać mężczyzny?Człowiek przedstawiony na Całunie Turyńskim ma około 180 centymetrów wzrostu, jest szczupłej, atletycznej budowy ciała. Zdaniem antropologów można założyć, że najpewniej miał nieco więcej niż 30 lat, ale mniej niż 45. Odwzorowanie sylwetki mężczyzny sugeruje, że złożono go na połowie płóciennego pasa, a drugą połową okryto go od góry. Jest nagi, ma długie włosy i zarost na twarzy. Splecionymi dłońmi osłania genitalia. Jeśli przyjrzeć się mu dokładniej, można dostrzec na tkaninie ciemniejsze plamy, które wyglądają jak zaschnięta krew. Tym tropem poszli naukowcy, którym pozwolono zbadać Całun Turyński. Potraktowali go nie jak relikwię, lecz jak dowód sądowa i kryminalistyka pozwoliły dojść do interesujących ustaleń. Brytyjski lekarz doktor David Willis w latach 60. ubiegłego wieku sporządził wykaz obrażeń ciała odwzorowanego na tkaninie mężczyzny. Szczególną uwagę poświęcił jego twarzy. Wyszczególnił siedem punktów:1. obrzęk obu łuków brwi;2. rana prawej powieki przypominająca rozdarcie;3. opuchlizna obejmująca nos;4. rozległy obrzęk na twarzy poniżej prawego oka;5. rana w kształcie trójkąta na prawym policzku;6. obrzęk lewego policzka;7. obrzęk lewej strony Całunu Turyńskiego (z negatywem po lewej), którą w 1898 roku zrobił Secondo Pia / Źródło: Wikipedia/Assaf (PD) Następnie zajął się analizą pozostałych obrażeń, w tym ciemnych śladów na płótnie przypominających zaschniętą krew. Na początku lat 80. włoski lekarz, doktor Pierluigi Baima Bollone, ustali, że ciemne plamy to krew grupy zaobserwował osiem niezależnych strużek wyglądających tak, jakby wypłynęły z ran z tyłu głowy mężczyzny. Mogłoby to sugerować – odnotował w raporcie – że "zostały zadane przez coś w rodzaju czepca z cierni". "Na odbiciu przodu głowy widać również podobne ślady krwi, spowodowane przekłuciami, ale są one mniej liczne niż z tyłu głowy. Cztery lub pięć strużek krwi płynęło od szczytu czoła ku oczom, inne zmieszały się z masą włosów otaczających twarz" – pisał w ekspertyzie przytaczanej przez Iana Wilsona w książce "Całun Turyński". Zauważył też, że plecy człowieka na tkaninie pokryte są rozmieszczonymi wachlarzowato niezbyt głębokimi cięciami, które przypominają ślady po długotrwałym biczowaniu, a na prawym boku musiała znajdować się rana, z której na płótno wysączyła się nieco jaśniejsza od krwistych plam substancja. Sugerował, że wskutek długotrwałego bicia w płucach mężczyzny mógł nagromadzić się płyn z opłucnej, który następnie wypłynął przez ranę. Wzmianka o tym znajduje się w Ewangelii świętego Jana."Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda".("Biblia Tysiąclecia", J 19,33-35)Na prawym ramieniu i łopatce mężczyzny z płótna doktor David Willis dostrzegł też innego rodzaju uszkodzenie ciała, coś jakby krwawe stłuczenie, które mogłoby sugerować, że doznał on w tym miejscu otarcia od jakiegoś ciężkiego przedmiotu. Być może od dźwiganej belki mężczyzny z Całunu Turyńskiego w negatywie wygląda jak czarno-biała fotografia portretowa. Nie wiadomo, jaką techniką został wykonany / Źródło: Wikipedoia (CC-PD) Doktor Giovanni Battista Judica Cordiglia, specjalista medycyny sądowej z uniwersytetu w Mediolanie dołożył do tych obrażeń zaobserwowane na całunie krwawe, bolesne kontuzje kolan. Za to doktor Pierre Barbet, przedwojenny naczelny chirurg z paryskiego Szpitala Świętego Józefa, poszedł na całość. Wykorzystując zwłoki i amputowane ludzkie kończyny, sprawdzał, w jaki sposób – w odniesieniu do wizerunku z płótna – przebito gwoździami ręce i stopy krzyżowanego z zaskoczeniem odnotował, że podczas przebijania nadgarstka, kiedy uszkodzeniu ulegał biegnący w przedramieniu nerw pośrodkowy, dłoń nabierała charakterystycznego kształtu wynikającego z przykurczu kciuka. Dokładnie takiego, jak widać na dłoni z Całunu analiza, interpretacja, krytykaDoktor Willis, podobnie jak wielu innych badaczy, nie miał wątpliwości, że ukazany w ten sposób człowiek został ukrzyżowany. Obraz ran i intensywność krwawienia pozwalały dodatkowo sądzić, że wizerunek na tkaninie przedstawia martwego już mężczyznę. Choć analizy samego "śladu" ciała nie mają wiele wspólnego przykładowo z badaniem zwłok pozostawionych na miejscu zbrodni, warto odnotować, co jeszcze udało się dostrzec uczonym na starym, pożółkłym Giovanniego Battisty della Rovere (1575-1640) przedstawiający okrywanie ciała Jezusa całunem / Źródło: Wikipedia (PD) Przechowywana w relikwiarzu w turyńskiej katedrze tkanina przypomina w swoim splocie płótna grzebalne, jakie odnajdywano w żydowskich grobach z I wieku naszej ery. Dokładne badania jej splotów przeprowadził profesor Gilbert Raes z Instytutu Technologii Włókiennictwa z belgijskiej Gandawy, jeden z członków zespołu uczonych, którym pozwolono w 1969 roku pobrać próbki do analizy. Profesor Raes otrzymał dwa fragmenty – jeden o wymiarach 13 na 40 milimetrów i drugi o wymiarach 10 na 40 milimetrów. Zaobserwował, że płótno z całunu zostało utkane inaczej, niż w czasach Chrystusa tkano zwykłe materiały z lnu – naprzemiennie jedna nić górą, druga dołem. Splot z próbek odpowiadał ówczesnej metodzie tkania jedwabiu – w tak zwaną jodełkę z trzech profesora nie musiało to jednak świadczyć o fałszerstwie całunu, lecz mogło sugerować, że osoby zajmujące się grzebaniem zmarłego wybrały droższą, mocniejszą metodą sprawdzenia wieku pogrzebowej materii było przeprowadzenie badań z użyciem datowania metodą C14 polegającą na analizie rozpadu izotopu radioaktywnego węgla. Sposób ten znany jest w archeologii i sprawdza się na przykład w określaniu wieku kości. Wycięte z Całunu Turyńskiego próbki badały trzy niezależne laboratoria, które określiły datę powstania płótna na lata 1260-1390. Wyniki te spotkały się jednak z krytyką części naukowców wskazujących, że materiał mógł być zanieczyszczony, a rezultat badania – o wiek Całunu Turyńskiego wciąż rozgrzewa umysły naukowców do tego stopnia, że niektórzy – by ustalić, kiedy mogło powstać to pełne zagadek płótno – konstruują nawet specjalne urządzenia. Tak postąpił na przykład profesor Giulio Fanti, włoski chemik, który zbudował spektrometr do zbadania włókien pobranych z płótna. Jak napisał w wydanej sześć lat temu książce, przedstawiony na tkaninie wizerunek mężczyzny przypominający ukrzyżowanego Jezusa może pochodzić z okolic roku zerowego naszej ery – z możliwością odchylenia po kilka wieków w każdą stronę. Wynik na tyle nieprecyzyjny i precyzyjny zarazem, że każdy może interpretować go na swój z węgierskiego Manuskryptu Praya z lat 1192-1195 przedstawiająca pogrzeb Chrystusa / Źródło: Wikipedia (PD) Srebrna szkatuła w płomieniachPewne przekazy wskazują, że płótno to dotarło do Europy w dobie wypraw krzyżowych. Istnieje dokument sugerujący, iż w połowie XIII wieku cesarz Konstantynopola Baldwin II chciał sprzedać francuskiemu królowi Ludwikowi IX tkaninę ze świętym obliczem. Za to pierwsza wiarygodna historyczna wzmianka o Całunie Turyńskim pochodzi dopiero z połowy XIV listów i kościelnych dokumentów wynika, że w kolegiacie w Lirey w Szampanii znajdowała się tkanina z wizerunkiem złożonego do grobu ukrzyżowanego Jezusa, która stała się obiektem silnego lokalnego kultu i pielgrzymek. Co ciekawe, zachowała się nawet decyzja biskupa z Troyes z 1370 roku uznająca całun za fałszerstwo wykonane ręką sprytnego malarza i zabraniająca oddawania mu czci. Wiadomo, że tkanina była przenoszona następnie między kilkoma kościołami, aż w 1532 roku, gdy leżała zdeponowana w kaplicy kolegiaty w Chambery, o mało nie spłonęła w pożarze kościoła. Płomienie dosięgły wówczas srebrnej szkatuły, w której przetrzymywano uzupełnienia i ślady napraw na Całunie Turyńskim / Źródło: tvn24 Temperatura była tak wysoka, że szkatuła zaczęła się topić i kapać rozgrzanym srebrem na płótno. Wyniesiono ją z płonącego kościoła, a rozgrzaną do kilkuset stopni Celsjusza przepaloną już w kilku miejscach tkaninę skropiono wodą, co pozostawiło na niej widoczne zacieki. Zniszczenia od wysokiej temperatury i ognia powstałe w rogach złożonego całunu uzupełniły następnie zakonnice, wszywając w te miejsca szesnaście trójkątnych 1578 roku tkanina trafiła do Turynu, gdzie jest do Turyński przechowywany jest w katedrze św. Jana Chrzciciela w Turynie. Raz na jakiś czas mogą go obejrzeć wierniZagadką pozostaje, co mogło dziać się z płótnem, zanim pojawiły się o nim pierwsze historyczne wzmianki. Zdaniem Iana Wilsona, brytyjskiego autora znanego między innymi z książek o Całunie Turyńskim i życiu Jezusa, przechowywana w turyńskiej katedrze świętego Jana materia najpewniej jest wspominanym już w VI wieku i zaginionym w XIII wieku tak zwanym mandylionem, czyli przedstawionym na chuście wizerunkiem Chrystusa w formie którego nazwa pochodzi od greckiego słowa "mandilion" oznaczającego "ręcznik", tradycja chrześcijańska utożsamia z tak zwaną chustą świętej Weroniki. Według legendy Weronika otarła nią twarz Jezusa prowadzonego na ukrzyżowanie. Na chuście tej miało wówczas odcisnąć się jego z Edessy z prywatnej kaplicy papieskiej / Źródło: Wikipedia (CC BY-SA Wilson utrzymuje, że po czterokrotnym złożeniu Całunu Turyńskiego uzyskamy "portret" ukazanego na nim mężczyzny, taki jak na przedstawianej w ikonografii chuście świętej Weroniki. Na składanie płótna w ten sposób wskazują jego zdaniem załamania materiału i ślady przebić pozwalających zamocować je w relikwiarzu. Przypomina, że według średniowiecznej interpretacji męki i ukrzyżowania Jezusa należało ukazywać okrytego choćby częściowo. Eksponowanie płótna, na którym ukazano by jego nagość, było po prostu monety z pomyłkąCo ciekawe, jeśli się dokładnie przyjrzeć postaci mężczyzny z Całunu Turyńskiego, można odkryć jeszcze kilka interesujących szczegółów. 40 lat temu włoscy uczeni – Giovanni Tamburelli i Piero Ugolotti – zauważyli, że jego oczy przykryte są jakimiś okrągłymi kształtami. Okazało się, że były to niewielkie monety, leptony, z początków naszej ery, bite przez rzymskiego namiestnika Poncjusza zwyczaj układania monet na powiekach osób zmarłych był powszechny w tamtym czasie. Z kolei jezuita i profesor teologii z Chicago, ojciec Francis Filas, przyjrzał się dokładniej i na jednej z monet dostrzegł cztery litery: YCAI. Ten trop podsunął mu odpowiedź, kiedy trafiły do obiegu – dokładnie między 30. a 32. rokiem nasze ery. Skąd taka precyzja? Udało się to ustalić dzięki błędowi i zamianie jednej litery – K na C. Prawidłowy grecki napis na monecie powinien wyglądać tak: "TIBEPIOYKAIKAPOC", czyli "Cezara Tyberiusza". Leptony z błędnym "TIBEPIOYCAIKAPOC" bito tylko przez dwa reklamujący wystawę całunu w Turynie z 1898 roku / Źródło: Wikipedia (PD) Choć naukowcom udało się ustalić już całkiem sporo informacji na temat przedstawionego na Całunie Turyńskim człowieka, wciąż brakuje odpowiedzi na najważniejsze pytanie: w jaki sposób jego wizerunek się tam udało się jak dotąd rozszyfrować i odtworzyć metody takiego odwzorowania ukrzyżowanego człowieka, ze szczegółami, do których nawet najbardziej genialny średniowieczny artysta nie przykładałby wagi, przygotowując wiadomo, w jaki sposób utrwalono przed wiekami trójwymiarowy obraz człowieka na płótnie ani jaki barwnik został do tego wykorzystany. Jedne badania sugerowały na przykład, że użyto purpurowej wydzieliny tropikalnego ślimaka, inne podpowiadały metodę wypalania wizerunku na płótnie przez owinięcie nim rozpalonego do czerwoności metalowego nie przyniosła pożądanego tej kwestii wiemy tyle samo, co fotograf Secondo Pia, który 121 lat temu z niedowierzaniem wpatrywał się w odbitą w negatywie twarz mężczyzny z Całunu Turyńskiego. Soares ujawnił wyniki swojej pracy po czteromiesięcznych badaniach, podczas których próbował dotrzeć do informacji o fizjonomii matki Jezusa Chrystusa. Wykorzystał również najnowsze osiągnięcia z zakresu technologii obrazowania i sztucznej inteligencji. W jego pracy pomocne były dane z szeroko zakrojonych badań nad wizerunkiem człowieka uwiecznionym na całunie turyńskim. Brazylijczyk ujawnił, że inspirowały go badania grafika Raya Downinga, który w 2010 r był zaangażowany w projekt rekonstrukcji twarzy Jezusa. – Do dziś wyniki Downinga są uważane za najbardziej autentyczne i akceptowane spośród wszystkich prób, jakie kiedykolwiek podjęto – powiedział. Powstały dwie rekonstrukcje. Jedna przedstawia Maryję w wieku 25-30 lat. Druga, w czasie gdy była nastolatką. W ich powstaniu wykorzystano sztuczną inteligencję i programy graficzne. Autor naniósł poprawki, które miały podkreślić etniczną i antropologiczną fizjonomię kobiety z Palestyny sprzed 2 tys. lat. Naukowcy stworzyli autentycznych rozmiarów model ciała Jezusa Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo "Wynik zaskoczył samego badacza, wybitnego znawcę sztuki. Jak się okazało, otrzymany wizerunek znacznie odbiega od obrazów Maryi, jakie znamy z epoki renesansu czy baroku" – czytamy na portalu – Ma silne, ale i wzniosłe oblicze kobiety w dramatyczny sposób związanej z misją i ofiarą Zbawiciela – stwierdził grafik, odnosząc się do wizerunku dorosłej Maryi. Dodał, że wersja nastoletniej twarzy matki Jezusa powstała, ponieważ chciał przedstawić jej uśmiechnięte oblicze. Niesamowicie realistyczny wizerunek Jezusa. Odtworzył go holenderski fotograf Brazylijczyk w rozmowie z portalem przyznał, że zamierza kontynuować swoje badania. Podkreślił, że cieszą się one aprobatą Barriego Schwortza, amerykańskiego fotografa, który zajmował się zaawansowanymi badaniami nad autentycznością całunu turyńskiego. Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści. Źródło: Bez zmartwychwstania Chrystusa istnienie religii chrześcijańskiej byłoby niezrozumiałe – mówił w sobotę w trakcie liturgii Wigilii Paschalnej metropolita poznański, przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. Jak przypomniał w trakcie homilii, zazwyczaj słowo wigilia znaczy czuwanie, które przygotowuje nas do uroczystości. „Tymczasem Wigilia Paschalna jest czuwaniem, które samo w sobie jest uroczystością. Jest ona świętem świąt. Jej obchody rozpoczynają się po zmierzchu, gdyż po zachodzie słońca - zgodnie z symboliką żydowską - rozpoczyna się nowy dzień” – przypomniał przewodniczący KEP. Abp Gądecki podkreślił, że „nie ulega wątpliwości, że bez zmartwychwstania Chrystusa istnienie religii chrześcijańskiej byłoby niezrozumiałe”. „Zmartwychwstanie Jezusa jest fundamentem, z którego wyrasta i na którym wznosi się cały gmach chrześcijańskiej wiary. Jest wydarzeniem, dzięki któremu powstała wspólnota Kościoła” — powiedział. W trakcie homilii metropolita poznański przypomniał o dwóch rzeczowych dowodach Zmartwychwstania, dwóch kawałkach płótna: Całunie Turyńskim i Chuście z Manoppello. „Na Całunie Turyńskim utrwalone jest niezwykle precyzyjne - w negatywie fotograficznym - trójwymiarowe odbicie martwego ciała Jezusa. Natomiast liczne plamy krwi grupy AB są w pozytywie. Wizerunek Ukrzyżowanego na Całunie jest anatomicznie perfekcyjny, są tam widoczne rany spowodowane biczowaniem, koronowaniem cierniem, niesieniem krzyża. Współczesna nauka nie jest w stanie odtworzyć tego typu odbicia” – mówił abp Gądecki. Podkreślił, że według badań naukowców obraz na Całunie powstał na skutek wybuchu nieznanej energii od wewnątrz, co spowodowało „przypalenie” powierzchni włókien. „Eksperci medycyny sądowej - opierając się na znajomości procesu krzepnięcia krwi - twierdzą, że ciało Jezusa zostało zawinięte w Całun po dwóch i pół godzinach od śmierci i pozostało w nim nie dłużej niż 36 godzin, gdyż nie pozostawiło żadnych śladów pośmiertnego rozkładu. Co więcej, na Całunie widać nienaruszone skrzepy krwi i nie ma śladów odrywania płótna od ciała, a więc z całą pewnością nikt nie wyjmował ciała Pana Jezusa z Całunu” — mówił. Metropolita poznański przywołał też informacje na temat welonu z wizerunkiem twarzy Chrystusa, który jest wystawiony na widok publiczny w ołtarzu głównym kościoła we włoskim Manoppello. „Płótno jest tak delikatne, że wydaje się, iż po złożeniu można by je zmieścić w skorupce orzecha. Jest to bisior, nazywany morskim jedwabiem, który był najdroższą tkaniną starożytności. Tkanina jest przeźroczysta i ogniotrwała jak azbest. Z technicznego punktu widzenia jest niemożliwe namalowanie czegokolwiek na morskim jedwabiu, ponieważ na tak cienką tkaninę po prostu nie da się nanieść żadnej farby” — mówił. Abp Gądecki przypomniał, że wieloletnie badania Całunu oraz chusty z Manoppello doprowadziły do odkrycia, że oblicza widniejące na obu płótnach idealnie się pokrywają. „Mamy tam do czynienia z tą samą Osobą. Wizerunek martwego ciała na Całunie Turyńskim i Boskie Oblicze z Manoppello są niewątpliwie największym skarbem, gdyż z punktu widzenia nauki obrazy te w ogóle nie mają prawa istnieć” – powiedział. Metropolita poznański podkreślił przy tym, że „w sumie jednak, w ewangelicznych opisach wizyt w pustym grobie – wyjąwszy Całun Turyński i Welon z Manoppello - nie idzie o dowód na zmartwychwstanie”. „Idzie natomiast o pierwsze orędzie o zmartwychwstaniu i misję, jaka z tego tytułu przypadła w udziale kobietom; to one miały ogłosić uczniom, że Chrystus zmartwychwstał. Pusty grób nie jest dowodem na zmartwychwstanie, lecz właśnie tam następuje pierwsza zapowiedź zmartwychwstania” — powiedział. PAP/mall Publikacja dostępna na stronie:

oblicze pana jezusa z całunu